Dziki gość hotelowy zaskoczył wszystkich. Dotarł aż na drugie piętro
Do niecodziennej sytuacji doszło 6 października (poniedziałek) w Indonezji. Jeden z hoteli został odwiedzony przez lamparta, który beztrosko zwiedzał wnętrza budynku. Chodził przy pokojach gości, docierając aż na drugie piętro. Konieczna okazała się szybka reakcja obsługi.
Lampart w hotelu
O incydencie poinformowała agencja AFP. Na jaw wyszło, że dziki kot najzwyczajniej w świecie wkradł się do kurortu turystycznego w Bandungu. To miasto na popularnej wyspie Jawa, która uznawana jest za wyjątkowo zatłoczoną i popularną wśród przyjezdnych. Ci, którzy nocowali tam w jednym hotelów, musieli zmierzyć się ze sporym stresem. Lampart chodzący wolno po ogólnodostępnych pomieszczeniach wywołał panikę.
Gdy kierownicy hotelu zauważyli nieproszonego gościa, powiadomili straż pożarną, a ta skontaktowała się z lokalną agencją ochrony przyrody. Konieczne było zadbanie o bezpieczeństwo gości, ale też zatroszczenie się o dobrostan zwierzęcia. Ostatecznie podano mu środek uspokajający, by zabrać go z obiektu. Po wszystkim lampart odzyskał przytomność.
Sprawa jest badana
Ta sprawa wielu osobom skojarzyła się z ucieczką lamparta z indonezyjskiego zoo, do której doszło kilka miesięcy temu. Zwierzęcia do dziś nie znaleziono, a teraz pojawiły się podejrzenia, że może to właśnie ten hotelowy osobnik. By to sprawdzić, konieczne będzie wykonanie badań, a cały proces ma zając trochę czasu.
Wspomniany lampart uciekinier miał zaginąć z zoo oddalonego od hotelu w Bandungu o zaledwie pięć kilometrów.
„Lampart dochodzi do siebie i zaczął już warczeć. Zostanie przewieziony do ośrodka ochrony przyrody w celu obserwacji”. – przekazywał Agus Arianto, szef agencji ochrony przyrody w Zachodniej Jawie.
Do podobnych incydentów dochodziło w Indonezji już wcześniej, co wzbudza tam szereg kontrowersji. Tamtejszym obiektom zoologicznym zarzuca się brak odpowiednich standardów w opiece nad zwierzętami i narażanie opiekunów na niebezpieczeństwo. Przykładowo w 2021 roku w Singkawang w pobliżu klatki tygrysów znaleziono martwego 47-letniego pracownika zoo i kilka zwierząt. Dzikie koty uciekły po tym, jak ulewne deszcze zniszczyły ich zagrody.